czwartek, sierpnia 10

Wyprzedaze

Czas wyprzedazy to sezon polowan dla wszystkich, ktorzy ten sport kochaja i ktorzy chca upolowac cos fajnego lub niekoniecznie, ale za to za grosze(tudziez centy). Holendrzy chyba z racji swej *oszczednosci* nie stronia od tego typu okazji. Zreszta i w Polsce jest to *trendy*...wiec nic dziwnego. I tak kazdy przechodzien moze zobaczyc napisy typu: *tot 70% korting*, *alles moet weg*, *2 halen 1 betalen*(ten zreszta nalezy do moich ulubionych, bo tu to mozna poplynac przy kasie z kasa!) itp... ...praktycznie kazdego to skusi...

Nie chce tu nikogo obrazac ani szkalowac, bo sama na wyprzedazach kupuje. Jednak pewne zdarzenie troche mnie zaskoczylo(?!) ...

Jak wiadomo wyprzedaze sa rozne, jedne lepsze drugie gorsze... Osobiscie lubie o tak zwane wyprzedaze posezonowe , gdzie sklepy pozbywaja sie rzeczy tegorocznych.
Ale jakze czesto sprzedawane sa rzeczy sprzed...powiedzmy szczerze.... kilku lat.... gdzie okres swietnosci co niektorych laszkow juz dawno minal.
Niedawno robiac zakupy zajrzalam do jednego z wyprzedajacych sie sklepow. Bylo dosc tloczno, ale postawilam sie rozejrzec. Ogolnie bylo kilka fajnych ciuchow ale przewazajaca czesc stanowily dosc niemodne juz i *lekko* zdewastowane rzeczy.
Zainteresowala mnie jenda spodnica wiec wzielam ja w celu przymierzenia przegladajac dalej inne wieszaki.
Nagle uslyszalam kobiecy glos za moimy plecami. Pocztakowo nie zareagowalam, bo myslalam ze to nie do mnie, ale po chwili poczulam lekkie klepniecie w plecy. Odwrocilam sie i zobaczylam pania... okolo 50tki...o dosc holenderskiej budowe (czyli o rozbudowanej czesci siedzacej ciala) . Spytalam sie co sie stalo(na szczescie tyle potrafilam z siebie wydusic lamanym holenderskim). No to ona : skad wzielas ta spodnice (zdecydowanie wyrazala sie do mnie przez*ty*). Jej twarz wskazywala na duze niezadowolenie faktem iz trzymam w reku ta oto spodnice. Odpowiedzialam najspokojnej jak potrafie *stamtad* wskazujac wieszaki. Kobieta odwrocila sie i ...POBIEGLA!... w kierunku ubran. Odprowadzilam ja wzrokiem, wzruszylam ramionami i powrocilam do przerwanej czynnosci.
Nie minely dwie minuty jak moja *znajoma* pojawila sie z powrotem z zapytaniem czy ja zamierzam kupic ta spodnice?! Nadal powstrzymujac sie i przeszukujac zasoby mojego holenderskiego ze stoickim wrecz spokojem , silac sie przy tym na usmiech odpowiedzialam *nie wiem, najpierw chce przymierzyc*. Udalam sie jak najszybciej wrecz do przymierzalni myslac ze w ten sposob sie jej pozbede. Nic w zasadzie do niej nie mialam, ale po pierwsze nie lubie byc poklepywana przez nieznajomych, bo rownie dobrze mogla zwrocic moja uwage w inny sposb a po drugie jej twarz wrazala nieomal zdziwienie moim zainteresowanie ta spodnica a po trzecie nie podobal mi sie ton jej wypowiedzi. Zastanawialo mnie tez po co jej ta spodnica jak to i tak nie jej rozmiar, oczywiscie zawsze mozna przypuszczac ze to dla kogos innego. Pech chcial,ze byla to ostatnia tego typu spodnica!

Idac do przebieralni wzielam po drodze jeszcze kilka napotkanych rzeczy, ktorych juz z pewnoscia nie zamierzalam kupic ale ktore mialy byc moim alibii!
Na nic sie to jednak zdalo...bo ktoz ukazal sie moim oczom po wyjsciu z przymierzalni...?...tak to byla Ona! i znow pytanie czy zamierzam kupic ta spodnice! Teraz juz mnie wkurzyla! Co za natarczywosc! Jakby nie mogla sobie znalezc czegos innego! W dodatku w reku miala okolo 10 wieszakow z roznymi ubraniami i to dobieranymi chyba po ciemku! W pierwszej chwili zamurowalo mnie! A ona korzystajac z okazji chwycila za spodnice i prawie wyrwala mi ja z reki! O nie! tego juz za duzo, nawet dla mnie! Szarpnelam za wieszak i powiedzialam dosc zdecydowanym tonem: Przepraszam! ale ja chce kupic ta spodnice! (pewnie przy lepszej znajomosci jezyka wymyslilabym cos bardziej dosadnego), ale ...dobre i to!
Chyba poskutkowalo...
Poszlam odwiesic pozostale rzeczy i zostalam tylka z owa nieszczesna spodnica! W zasadzie nie bylam az tak zdecydowana...spodnica co prawda bardzo fajna i dobrze lezy, ale i bez niej tez moge sie obejsc! Z drugiej strony skoro walczylam o nia tak dzielnie silac sie nawet na mowienie po holendersku!!! Postaniwlam ja kupic!
Stanelam grzecznie w kolejce. Byla dosc dluga, wiec mialam okazje przyjrzec sie co kupuja inni... odnioslam wrazenie ze ludzie kupwali wszystko co akurat bylo na wyprzedazy, bez wzgledu na kolor, rozmiar i przede wszystkim wyglad takowych rzeczy! kazdy mial w reku prznajmniej kilka, kilkanascie rzeczy :-) Wygladalo to tak jakby musieli sie ubrac co najmniej od stop do glow, bo ich szafy wlasnie ulegly destrukcji i nie maja sie w co na siebie wlozyc...

Bedac juz prawie przy kasie pojawila sie moja *znajoma*... zmrozilam ja wzrokiem i chyba glupio sie jej zrobilo, bo podeszla do mnie chwycila za spodnice(znowu!) i powiedziala, ze nie znalazla drugiej takiej...a taka ladna spodnica i tak by jej pasowala do czegos tam ! W duchu powiedzialam sobie...ladna ale nie twoj rozmiar i usmiechnelam sie bo prawie zrobilo mi sie jej zal!

Zaplacialam za spodnice i jak najszybciej opuscilam sklep!

Chyba jeszcze nigdy nie musialam walczyc w sklepie ! Mam nadzieje, ze byl to pierwszy i ostatni raz!


Ps. To byl calkiem pozadny sklep, tak na marginesie :-)

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ja jakos nie lubie wyprzedazy, bo tam sa rozmiary do 26 i powyzej 42.
Czyli mojego 38 NIGDY nie moge znalezc....
Ale znam dziewczyny z rozmiarem 36 ktore tam fajne ciuszki kupuja....

P.S. Kobieta Przegiela ostro..
Ja bym jej chyba puscila wiazanke...
Bo to szczyt chamstwa...
Szczyt...

Trzymaj sie dzielnie na wyprzedazach ;-)))

u.la pisze...

Monique musisz wiec przyjechac do Rijswijk bo tu bardzo czesto na wyprzedazach mozna znalezc 38 :-))) Wiem z doswiadczenia:-)))

Anonimowy pisze...

Popatrz, popatrz trzeba bylo wiazanke po polsku babie puscic hehe ;-) Oj Ula,ja na szczescie sie jeszcze z takim natrectwem nie spotkalam.

Anonimowy pisze...

Fajna pani
A wyprzedaze lubie, ale rozwala mnie w wielu sklepach to, ze po ciuchach mozna wrecz spacerowac, bo leza na ziemi wszedzie!!!!
Ale co do 38 Monika ma racje!!

u.la pisze...

A jakos czesto znajduje 38 :-) Natomiast faktem jest, o ciuchy porozrzucane na podlodze mozna sie czasem zabic:-(

Anonimowy pisze...

Uwielbiam sale;-)))) Kiedys wypatrzylam na wystawie w Haarlemie super plaszcz za niebotyczna sume. Odczekalam 2 miesiace, liczac na przecene i na to, ze moj size sie zachowa. Zachowal, a cena spadla o 60 procent!!!!! -)))) Mam go do dzis ;-)