czwartek, sierpnia 31

...po wakacjach...

Witam,
po malej przerwie jestem juz z powrotem , choc nie na dlugo...a wlasciwie..to ... przelotem.. jutro nowy kurs ...Polska :-) I choc dopiero co wrocilam z wakacji, to marze by odpoczac chwile... i wiem ze w Polsce mi sie to uda, choc spraw do zalatwienia czeka mnie mnostwo!
__________________________________

A tymczasem wciaz jeszcze czuje smak wloskiego espresso i slony zapach morza
...ach...
...pieknie bylo...



Ps. wiecej zdjec juz niedlugo...troche cierpliwosci prosze :-))))

czwartek, sierpnia 17

Nareszcie!

To wyraz mojej radosci, ze w koncu znalazla sie kompetentna osoba, ktora byla w stanie wytlumaczyc mi zawilosci legalizacji:-))))
Otoz ... Dokumenty takie jak akt urodzenia NIE WYMAGAJA ANI LEGALIZACJI ANI KLAUZULI APOSTILLE ANI NAWET TLUMACZENIA!!!!
Nie wymagaja tez owej klauzuli dokumenty tlumaczone przez tlumacza tu w Holandii. Natomiast jesli chcialabym przetlumaczyc je w Polsce, wtedy musialabym ubiegac sie o klauzule Apostille w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Warszawie, wydawanej w ciagu jednego dnia, od reki:-)))
Ku przestrodze: Jesli wladze holenderskie nie zgadzaja sie z takowa sytuacja i nadal upieraja sie przy tlumaczeniu i Apostille(co niestety wedlug pani z ministerstwa jest nagminne) nalezy powolac sie na Konwencje z Aten z 15 wrzesnia1977r.,pkt2! (English Version)
O prosze:-) Nawet sloneczko sie obudzilo!

Wakacje



W calym tym galimatiaszu omalze nie zapomnialam, ze wyjezdzamy na wakacje:-))) I to jutro rano, wiec najwyzszy czas by sie pakowac. Jak zwykle pranie zrobilam na ostatnia chwile i teraz chucham i dmucham aby wyschlo do wieczora. Choc przy tak duzej wilgotnosci powietrza jak tu nie jest to zbyt pewne...

W kazdym badz razie chwilowo bede nieobecna w mojej kaffeterii i pozostawiam ja w Waszych rekach, bo wiem ze bedzie bezpieczna:-)
Ale Kaffusie jak zwykle przygotowalam .


Ps.
A po powrocie obiecuje zasypac Was zdjeciami, bo mam zamiar zrobic ich bardzo duuuuuuuuuzo:-)

środa, sierpnia 16

Apostille

Watku Apostille ciag dalszy....

Przepisy o Klauzuli Apostille (wydawanej w jezyku francuskim) obowiazuja strone polska od sierpnia 2005, i z tego wzgledu nie wymagane sa juz tlumaczenia dokumentow administracyjnych.
Jest to zgodne z Konwencja Haska z 1961 roku o wprowadzeniu uproszconej procedury uznawalnosci dokumentow administracyjnych, do ktorej Polska przystapila w 2005 roku. Holandia jest oczywiscie jedna ze stron tej Konwencji.
Dodatkowo Polska podpisala w 2003 roku Traktat z Aten(z 1977). Traktat ten dotyczy zwolnienia od legalizacji niektorych dokumentow administracyjnych jak np: akt urodzenia.
I tu pojawia sie problem, czy zwolnienie z legalizacji jest jednoczesnie zwolnieniem z ubiegania sie o Klauzule Apostille?
Nasze dyplomy generlanie sa juz uznawalne pod warunkiem, ze maja suplement w jezyku angielskim. Dodatkowe tlumaczenia sa uzaleznione od pracodawcy, badz uczelni do ktorej sa skierowane.

O postepach w poszukiwaniach bede z pewnoscia informowac:-)))

Ps. BBQ na plazy bylo bardzo udane...

wtorek, sierpnia 15

Swietowanie

Wszyscy swietuja, ale oczywiscie w Polsce a nie tutaj:-) A my dzis wieczorem wybieramy sie na BBQ na plazy. Co prawda pogoda moze nie bardzo, ale checi za to duze:-)))

Z tej okazji chcialam dzis uczcic sparwnosc i przede wszystkim fachowosc polskiej ambasady:-))) Gdzie nikt jak dotad nie potrafi udzielic mi odpowiedzi na dosc wydawaloby sie proste pytanie dotyczace legalizacji dokumentow. Szczegolne uznanie dla pani z ktora wczoraj rozmawialam, a ktora przekonana jest ze Polska jest w UE od 2003r. i od tego momentu nie potrzebuje legalizowac juz zadnego dokumentu (legalizowac moze nie,ale co z klauzula Apostille?!). A w ogole to wszelkie informacje moge uzyskac od konsula, ktory tymi sprawami sie zajmuje, tyle tylko ze jest na wakacjach:-))) Pozazdroscic takiej fuchy! Dodala rowniez, za glosami podpowiadajacymi jej w tle, ze informacje na ten temat sa dostepne na stronie ambasady, nawet po holendersku:-) Oczywiscie, ze sparwdzilam to zanim do nich zadzwonilam...tyle tylko ze ta informacja bardzo precyzyjnie opisuje uznawalnosc holenderskich dokumentow w Polsce, zas z polskimi w Holandii juz jest ciut gorzej:-))))
Chyba lepiej dzis poswietowac:-)))

poniedziałek, sierpnia 14

...

Ostatnio nie mialam zbyt duzo czasu by tu zagladac... Bo jakos tak mnie dopadly "marudne" nastroje... wkurzam sie ze nie tak latwo jest odnalezc swoja droge w nowym otoczeniu...ze pietrza sie problemy i mam wrazenie ze sa one nie do pokonania, ze ciagle pod gorke i pod wiatr...a na dodatek pada! Choc z tym ostatnim to juz na parwde niewiele da sie zrobic:-)))

Wciaz wiec cwicze sie w cierpliwosci i wytrwalosci powtarzajac sobie :

"Pracujemy, wkładamy swój czas i wysiłek, aby zaowocowało to wzrostem, ale bywa tak, że całymi tygodniami, miesiącami czy nawet latami nie widać rezultatów. Ale jeśli wykażemy się cierpliwością i uporczywie inwestować będziemy
w siebie, piąty rok nadejdzie, a z nim zmiany, których zupełnie się
nie spodziewaliśmy.
Musimy pamiętać, że trzeba dużej odwagi, aby wspiąć się wysoko, i jednocześnie należy bardzo głęboko wczepić się w ziemię. " Paulo Coelho

czwartek, sierpnia 10

Wyprzedaze

Czas wyprzedazy to sezon polowan dla wszystkich, ktorzy ten sport kochaja i ktorzy chca upolowac cos fajnego lub niekoniecznie, ale za to za grosze(tudziez centy). Holendrzy chyba z racji swej *oszczednosci* nie stronia od tego typu okazji. Zreszta i w Polsce jest to *trendy*...wiec nic dziwnego. I tak kazdy przechodzien moze zobaczyc napisy typu: *tot 70% korting*, *alles moet weg*, *2 halen 1 betalen*(ten zreszta nalezy do moich ulubionych, bo tu to mozna poplynac przy kasie z kasa!) itp... ...praktycznie kazdego to skusi...

Nie chce tu nikogo obrazac ani szkalowac, bo sama na wyprzedazach kupuje. Jednak pewne zdarzenie troche mnie zaskoczylo(?!) ...

Jak wiadomo wyprzedaze sa rozne, jedne lepsze drugie gorsze... Osobiscie lubie o tak zwane wyprzedaze posezonowe , gdzie sklepy pozbywaja sie rzeczy tegorocznych.
Ale jakze czesto sprzedawane sa rzeczy sprzed...powiedzmy szczerze.... kilku lat.... gdzie okres swietnosci co niektorych laszkow juz dawno minal.
Niedawno robiac zakupy zajrzalam do jednego z wyprzedajacych sie sklepow. Bylo dosc tloczno, ale postawilam sie rozejrzec. Ogolnie bylo kilka fajnych ciuchow ale przewazajaca czesc stanowily dosc niemodne juz i *lekko* zdewastowane rzeczy.
Zainteresowala mnie jenda spodnica wiec wzielam ja w celu przymierzenia przegladajac dalej inne wieszaki.
Nagle uslyszalam kobiecy glos za moimy plecami. Pocztakowo nie zareagowalam, bo myslalam ze to nie do mnie, ale po chwili poczulam lekkie klepniecie w plecy. Odwrocilam sie i zobaczylam pania... okolo 50tki...o dosc holenderskiej budowe (czyli o rozbudowanej czesci siedzacej ciala) . Spytalam sie co sie stalo(na szczescie tyle potrafilam z siebie wydusic lamanym holenderskim). No to ona : skad wzielas ta spodnice (zdecydowanie wyrazala sie do mnie przez*ty*). Jej twarz wskazywala na duze niezadowolenie faktem iz trzymam w reku ta oto spodnice. Odpowiedzialam najspokojnej jak potrafie *stamtad* wskazujac wieszaki. Kobieta odwrocila sie i ...POBIEGLA!... w kierunku ubran. Odprowadzilam ja wzrokiem, wzruszylam ramionami i powrocilam do przerwanej czynnosci.
Nie minely dwie minuty jak moja *znajoma* pojawila sie z powrotem z zapytaniem czy ja zamierzam kupic ta spodnice?! Nadal powstrzymujac sie i przeszukujac zasoby mojego holenderskiego ze stoickim wrecz spokojem , silac sie przy tym na usmiech odpowiedzialam *nie wiem, najpierw chce przymierzyc*. Udalam sie jak najszybciej wrecz do przymierzalni myslac ze w ten sposob sie jej pozbede. Nic w zasadzie do niej nie mialam, ale po pierwsze nie lubie byc poklepywana przez nieznajomych, bo rownie dobrze mogla zwrocic moja uwage w inny sposb a po drugie jej twarz wrazala nieomal zdziwienie moim zainteresowanie ta spodnica a po trzecie nie podobal mi sie ton jej wypowiedzi. Zastanawialo mnie tez po co jej ta spodnica jak to i tak nie jej rozmiar, oczywiscie zawsze mozna przypuszczac ze to dla kogos innego. Pech chcial,ze byla to ostatnia tego typu spodnica!

Idac do przebieralni wzielam po drodze jeszcze kilka napotkanych rzeczy, ktorych juz z pewnoscia nie zamierzalam kupic ale ktore mialy byc moim alibii!
Na nic sie to jednak zdalo...bo ktoz ukazal sie moim oczom po wyjsciu z przymierzalni...?...tak to byla Ona! i znow pytanie czy zamierzam kupic ta spodnice! Teraz juz mnie wkurzyla! Co za natarczywosc! Jakby nie mogla sobie znalezc czegos innego! W dodatku w reku miala okolo 10 wieszakow z roznymi ubraniami i to dobieranymi chyba po ciemku! W pierwszej chwili zamurowalo mnie! A ona korzystajac z okazji chwycila za spodnice i prawie wyrwala mi ja z reki! O nie! tego juz za duzo, nawet dla mnie! Szarpnelam za wieszak i powiedzialam dosc zdecydowanym tonem: Przepraszam! ale ja chce kupic ta spodnice! (pewnie przy lepszej znajomosci jezyka wymyslilabym cos bardziej dosadnego), ale ...dobre i to!
Chyba poskutkowalo...
Poszlam odwiesic pozostale rzeczy i zostalam tylka z owa nieszczesna spodnica! W zasadzie nie bylam az tak zdecydowana...spodnica co prawda bardzo fajna i dobrze lezy, ale i bez niej tez moge sie obejsc! Z drugiej strony skoro walczylam o nia tak dzielnie silac sie nawet na mowienie po holendersku!!! Postaniwlam ja kupic!
Stanelam grzecznie w kolejce. Byla dosc dluga, wiec mialam okazje przyjrzec sie co kupuja inni... odnioslam wrazenie ze ludzie kupwali wszystko co akurat bylo na wyprzedazy, bez wzgledu na kolor, rozmiar i przede wszystkim wyglad takowych rzeczy! kazdy mial w reku prznajmniej kilka, kilkanascie rzeczy :-) Wygladalo to tak jakby musieli sie ubrac co najmniej od stop do glow, bo ich szafy wlasnie ulegly destrukcji i nie maja sie w co na siebie wlozyc...

Bedac juz prawie przy kasie pojawila sie moja *znajoma*... zmrozilam ja wzrokiem i chyba glupio sie jej zrobilo, bo podeszla do mnie chwycila za spodnice(znowu!) i powiedziala, ze nie znalazla drugiej takiej...a taka ladna spodnica i tak by jej pasowala do czegos tam ! W duchu powiedzialam sobie...ladna ale nie twoj rozmiar i usmiechnelam sie bo prawie zrobilo mi sie jej zal!

Zaplacialam za spodnice i jak najszybciej opuscilam sklep!

Chyba jeszcze nigdy nie musialam walczyc w sklepie ! Mam nadzieje, ze byl to pierwszy i ostatni raz!


Ps. To byl calkiem pozadny sklep, tak na marginesie :-)

środa, sierpnia 9

Brak mi Slow

Mialam dzis napisac cos zabawnego, ale krotki telefon sprzed doslownie 2 minut zmienil moj zamiar!
Przerwalam pisanego dotychczasowego posta, by podzielic sie z Wami tym co mnie bardzo zmartwilo!
Rozni sa tu Polacy i chyba kazdy z nas to wie, lub nawet doswiadczyl na wlasnej skorze! Ja praktycznie kazdego dnia slysze na ulicy, w mojej niezbyt wielkiej miejscowosci, nasz jezyk. Ale w wiekszosci przypadkow jest mi wstyd sie przyznac ze tez jestem Polka. Bo nie uzywam wulgarnych slow jako przerywnikow w zdaniu i nie zastanawilam sie w sklepie jak tu wyniesc jakas rzecz nie palcac za nia...niestety takie przypadki mi sie przydarzyly! Nie wspone tez o autobusowych podrozach do Polski, gdzie pijane towarzystwo nie raz utrudnialo przejazdy!
Nie bede pisala o tych, ktorzy zlorzecza na Unie i cala zepsuta Europe! Na tych ktorzy dzieki pracy tutaj moga utrzymac swoje rodziny a jedyne co potrafia to narzekac na Holandie, Holendrow itd..
Nie chce tez generalizowac ale ...coz powiedziec o czyms takim? Osadzcie sami...

Znajomy Holender wybral sie w podroz poslubna do Indonezji (do ojczyzny swojej wybranki). Mieszkali ze soba juz dosc dlugo, wiec przez ten czas zdazyli wyposazyc swoj dom, wlasciwie we wszystko czego potrzebowali. Mieszkaja w domku na parterze. Gore zajmuja...Polacy!
Wejscie do domu jest jedno, ale drzwi do kazdego z mieszkan oddzielne. Ponad to na parterze jest wyjscie na ogrod.
Indonezja jak wiadomo jest dosc daleko wiec nowozency tuz po slubie wybrali sie tam na 4 tygodnie.
I coz zastali po powrocie... okradzione mieszkanie! Nie skradziono im wszystkiego, ale szkody oszacowano na ok 5tys euro! Dziwna to byla kradziez, bo wygladalo no to ze ktos wzial tylko to czego *potrzebowal*(?!). Nie zginal im np: caly sprzet(bo zostawili telewizor) ale za to np: wszystkie orginalne CD! Cokolwiek by nie zginelo kradziez jest kradzieza!
Zlodzieje najprawdopodobniej weszli od strony ogrodu... Widac bylo tez ze robili to w pospiechu, bo pogubili co niektore rzeczy!
Malo przyjemne powitanie po miodowym miesiacu... moi znajomi nie mieli tez zadnych podejrzen ktoz mogl to zrobic! Az do wczoraj... wczoraj na smietniku niedaleko ich domu *ktos* zostawil karton, w ktorym bylo kilka nieprzydatnych i malowartosciowych rzeczy skradzionych z ich mieszkania, a na kartonie widnial napis *KURWA*. Z jednej strony cieszyli sie ze odzyskali co nie co, ale zastanawiali sie nad napisem! Poniewaz komputer zostal im rowniez skradziony wiec, moj znajomy dopiero dzis w parcy przeszukal internet w celu znalezienia znaczenia slowa z kartonu. Znalazl... Aby sie upewnic zadzwonil do mnie przepraszajac przy tym bardzo. Powiedzial ze wie ze to bardzo nietypowe o co chce mnie spytac, ale...czy moze. Przeliterowal slowo i spytal mnie o znaczenie i czy jest to rzeczywiscie polskie przeklenstwo...
...zamurowalo mnie...
Oczywiscie nie ma pewnosci ze zrobili to Polacy, ale jest to na pewno dowod dla policji!
.... jest mi z tego powodu bardzo przykro i wstydze sie za moich rodakow!

poniedziałek, sierpnia 7

Zachod Slonca


Dzis tylko na chwilke tu wpadlam, by zobaczyc czy wszystko gra. Wyglada, ze tak wiec moglabym zmykac, ale ... skusze sie na mala kaffusie :-)

Sloneczko dzis swieci i bardzo dobrze. Wczoraj tez byla ladna pogoda wiec wybralismy sie z F. nad morze. Troche powylegiwalismy sie , poczytalismy (kazde co tam mialo pod reka). Zrobilismy sobie maly piknik na plazy a potem znalezlismy kawiarenke, by obejrzec zachod slonaca, przy lampce wina...

A oto widok na ubarwione zachodem niebo




A to juz niestety noc idzie.... i pora sie zbierac do domu...


sobota, sierpnia 5

Ula Rowerzystka :-)

Dzis bedzie troche zabawniej.
Slow kilka o tym co dzis mi sie przytrafilo... Smieje sie pod nosem jeszcze teraz, ale zaskoczona raczej nie powinnam byc, bo takie przypadki moga sie zdarzyc tylko.... "Pewnym Osobnikom", do grona ktorych z pewnoscia mozna mnie zaliczyc.
Otoz zamarzyl mi sie rower. Choc ciezko to nazwac marzeniem, bo tu jest to raczej podstawa egzystencji. Po prostu najtanszy i najpraktyczniejszy srodek transportu. Wszyscy maja rower! Wszyscy jezdza rowerem...to jest Holandia wlasnie... i nawet w kanalach niejeden taki by sie znalazl.
Generlanie i ja chcialam dolaczyc do tego zaszczytnego grona. Mknac rowerem w sloncu, z deszczem i pod wiatr:-p po jakze przepieknych sciezkach rowerowych!
Jedyny problem to taki, ze moj obecny budzet nie pozwala na zbyt wielkie szlenstwo. Stad tez interesuja mnie rowerki uzywane:-)
Dostalam adresy kilku stron internetwych, gdzie praktycznie mozna kupic wszystko...a trzeba przyznac ze "wszystko" w Holandii ma charakter doslowny. Ubawilam sie przgladajac niektore z ofert, jak:" dzwonek do roweru-cena do negocjacji", czy "swiatlo rowerowe-nizsze oferty niz 5 euro nie wchodza w gre" itp... Byly rowniez i rowery.
Jeden taki bardzo mi sie podobal, prawie nowka i ktos chcial za niego tylko 25 euro. W dodtaku sprzedajacy byl z Rotterdamu, wiec mialabym bardzo blisko:-) Juz prawie byl moj, ale ktos w ostatniej minucie sprzatnal mi go sprzed nosa. Nota Bene ktos o dosc polskobrzmiacym nicku "jagna".
Mala porazka, ale to w koncu byl moj debiut na holenderskiej aukcji, wiec "uszy do gory".
Dokladnych rol panujacych na tego typu aukcjach nie poznalam (moze daletgo ze sa po holendersku), ale ogolny zarys byl jasny. Zwyczajna aukcja, tyle tylko ze nie musisz sie rejestrowac, wystarczy licytowac podajac swoj adres emailowy.
Wczoraj zobaczylam oferte z Delft (a to juz rzut beretem), ale ze cena byla do uzgodnienia osobiscie, szybciutko wyslalam maila z zapytaniem jak, kiedy za ile i gdzie. W odpowiedzi niejaki "Omar" napisal ze bardzo mu przykro, bo nie ma juz tego roweru ze zdjecia, ale ma za to inny (w zalaczniku przyslal mi fotografie(roweru oczywiscie!), sprzecik w bardzo dobrym stanie z dopiskiem... UWAGA...:"het is een locomotief":-) No coz pomyslalam sobie, jesli nie rowerem to lokomtywa sobie pojezdze, choc do dzis nie wiem co dokladnie mial na mysli "Omar".
Czym predzej wyrazilam swoje zainteresowanie zobaczenia owej lokomtywy. Podalam rowniez ze jestem z Rijswijk(!), wiec mogalbym przyjechac jutro rano.
"Omar" chyba do porannych skowronkow nie nalezal, wiec poprosil mnie bym zadzwonila do niego przed pierwsza i wtedy umowimy sie na popoludnie.
Sobotni poranek uplynal szybko i punkt 13.00 wykonalam ten magiczny telefon. "Omar" okazal sie byc bardzo symaptycznym czlowiekiem z drobnym problemem z wyslawianiem sie. Moja lokomtywa czekala a na spotkanie umowilismy sie oklo 14.30. Poprosilam o adres...i tu... maly problem...nie bylam w stanie zapisac nazwy ulicy(holenderski jak na razie nie jest moja najmocniejsza strona!!!), wiec poprosilam by mi ja przeliterowal...i tu...kolejny problem...bo "Omar" nie byl w stanie tego zrobic...no coz, nie zrazona poprosilam by przyslal mi po prostu sms, lub email z adresem i wtedy nie bedzie problemu. "Omar" zgodzil sie przyslac mi maila ale dopiero o 14.00, nie pytajcie dlaczego nie wyslal mi po prostu sms i dlaczego musialam czekac do 14.00.
Od 13.55 siedzialam przed ekranem, czekajac na pojawienie sie wiadomosci...i nic... 14.00 nic...14.10 nic, 14.20 nic o 14.30 napisalam maila, ze czekam na adres...nadal nic... o 15.00 zadzwonil moj telefon. "Omar chcial dowiedziec sie czy dostalam mail :-) Niestety niczego nie dostalam, a "Omar rozwodzil sie przeslo 5 minut nad tym co sie moglo stac:-) W koncu po wysluchaniu monologu poprosilam go o przeslanie mi SMS'a. "Omar" w koncu zgodzil sie ale jeszcze musil dodac, ze jak tylko bede na stacji to mam do niego zadzwonic i on wyjdzie po mnie, bo to tylko 5 minut od stacji. Skoro tak blisko, a Delft Centrum jako tako znam, wiec podziekowalam, i powiedzialam ze dam sobie rade. On upieral sie jednak ze i tak powinnam do niego zadzwonic jak tylko dotre na stacje bo on bedzie wiedzial za ile powinnam sie pojawic. Chcial jeszcze wiedziec jak daleko jest Rijswijk (ze tu mnie nie tknelo!) i o ktorej mam pociag... Bardzo opiekunczy!
Wydalo mi sie to troche skomplikowane, ale coz... chec kupienia roweru gora!
Na sms'a czekalam (tylko) 10 minut! Przyslal mi nazwe ulicy i numer domu.
W koncu moglam wiec przystapic do poszukiwan tego jakze Magicznego Miejsca! W rzeczy samej magicznego!
Zaczelam od 9292ov.nl ale niestety takiej ulicy nie znaleziono. Pomyslalam moze sie pomylil i wzielam pierwsza lepsza pobonie brzmiaca:-) Okazalo sie byc to troche dalej niz 5 minut od stacji. W zasadzie na krancach Delft... Cos mi tu nie pasowalo! Sprawdzilam raz jeszcze. Nie ma takiej ulicy!
Poprosilam F., by sprawdzil to razem ze mna, no coz z rownie mizerny rezultatem.
Wzielam najzwyklejsza mape Delft.. nie ma takiej ulicy:-(((
W koncu oswiecilo mnie! Zadzwonilam do "Omara" wyjasniajac, ze nie moge znalezc takiej ulicy na mapie i czy rzeczywiscie jest takowa w Delft. Zdziwienie "Omara" bylo rownie wielkie jak moje przed sekunda : " w Delft.. a dlaczego w Delft, ja mieszkam w Bosschenhoofd"... A to juz ciut dalej, niz Delft:-)))
No coz ja to wiem jak sobie zorganizowac sobote:-)))

...tu powinno pojawic sie "NO COMMENTS"...

piątek, sierpnia 4

Sentymentalnie

Dzis w strugach deszczu i z szalejacym wokol wiatrem marzy mi sie by uciec jak najdalej stad...
Jak w starym szlagierze
...wsiasc do pociagu byle jakiego....
... nie dbac o bagaz....
... nie dbac o bilet...
...sciskajac w reku kamyk zielony...
...patrzec jak wszystko zostaje w tyle....

Zaszyc sie gdzies z dala od zgielku i codziennosci, by poczuc morska bryze na twarzy i lekko ogrzac sie promieniem slonca...
Poddac sie unoszacej fali...
Zatrzymac czas...
...niech ktos zatrzyma wreszcie swiat...
... ja wysiadam...
...na pierwszej stacji...

...teraz Tu....
Ravello, December 2005

czwartek, sierpnia 3

Zawirusowani

Jeden Wielki Wirus! Od wczoraj czuje sie dosc kiepsko. Nagly spadek temperatury, deszcze i wiatrzysko chyba nie sluza mi najbardziej:-( Wczoraj bylam w lozku juz o 22.00 jak na grzeczna dziewczynke przystalo ale za to dzis rano jakos ciezko bylo sie podniesc i ten bol kosci... Czy to juz starosc!Mam nadzieje, ze nie...w koncu jakos do tej pory sie trzymalam.
Dzis wyszlo sloneczko (przynajmniej u mnie) wiec moze i lepiej sie poczuje. Bo na kontakt z holenderska sluzba zdrowia nie mam ochoty (jak chyba wiekszosc Holendrow), a juz po niedzielnych opowiesciach w szczegolnosci!
Ten sam chyba wirus zaaktakowal takze moj komputer, bo szaleje malenstwo bardzo...hmm... Wczoraj co niektorzy mogli zobaczyc efekt tych zarazkow! Mam nadzieje, ze sloneczko przysluzy sie takze i jemu! Chyba ze moja kaffeteria tez zostala zaatakowana a to juz bardzo nieladnie!
A fe ...rzeklabym!

No coz dzis chyba zaserwuje sobie Herbatke z Cytrynka.

Milego Dnia Panstwu Zycze

środa, sierpnia 2

Przeczytane...

Posilona kaffusia i ciachem moze w koncu zajme sie strawa dla ducha
-------------------------------------------

....That is why it is so important to let certain thing go. To release them. To cut loose. Poeple need to understand that no one is playing with marked cards; somethimes we win and somethimes we lose.

Don't expect to get antyhing back, don't expect recognition for your efforts, don't expect your genius to be discovered or your love to be understood.
Complete the circle.
Not out of pride, inability or arrogance, but simply because whatever it is no longer fits in your life.
Close the door, change the record, clean the house, get ride of the dust.
Stop being who you were and become who you are...

Wedle zyczenia


Czy ktos wspominal o ciescie :-)
Otoz prosze bardzo, nawet z lodami i jak zawsze gratis.


Smaak Lekker!

wtorek, sierpnia 1

Na Dzien Dobry


Wczoraj mialam pierwszych Gosci i bardzo sie z tego powodu ciesze :-) O, prosze jak niewiele potrzeba do szczescia. Oby tak dalej... Musze pomyslec o jakims oficjalnym otwarciu, bo jak na razie to tylko proba moich mozliwosci. Troche zabawy, ale za to jakze wciagajacej!
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poszukiwany(a)!!! Ktos nadpil moje cappuccino i w dodatku polakomil sie na pianke!!! Przyznanie sie do tego jakze niegodnego wystepku przyczyni sie do zlagodzenia kary!