Wczoraj jakos markotnie zaczal sie dzien...
...moze to przez pogode, ktora jak powszechnie wiadomo nie rozpieszcza nadmiernie Holendrow!
Poranek byl dosc szarawy i mnie sie jakos udzielil ten pochmurny nastroj.
Zaszylam sie wiec w ksiazkach. Najpierw rozweselajac moja dusze setnym powrotem do "Dumy i uprzedzenia" (a to zawsze skutkuje!) a potem juz trzeba bylo na powaznie zajac sie wloskim. Na kursie troche przyspieszylismy i juz nie moge sie "slizgac" przyszla wiec pora by sie wziac za porzadna nauke... co tak tez zrobilam. Z tej nauki tak sie "przebudzialam", ze ochoczo powedrowalam na zajecia a tamze (jak zwykle) Maria Pia (nasza nauczycielka) dala nam niezly wyciska-aerobik mozgownicy, ale wlasnie za to ja lubimy:-))) Stad tez wracajac o 22.00 do domu wcale ale to wcale nie chcialo mi sie spac a humor mi dopisywal do tego stopnia, ze postanowilam zabrac sie za pieczenie:-))) Zachcialo mi sie szarlotki... wlasciwie to postanowilam zrobic niespodzianke F., korzystajac z jego nieobecnosci. F. juz kilka dni mamrotal cos o szarlotke, takiej pysznej jak ostatnio itp... Szarlotka robila sie blyskawicznie i nawet nie wiem kiedy F. pojawil sie w drzwiach kuchni ,padniety po calodniowej wycieczce do Brukseli:-))) Pojechal tam z ludzmi z labolatorium, jak sie smieje, na "Zakladowa Wycieczke" calkiem dobrowolna, ale obecnosc obowiazkowa:-))))) Zapach szarlotki wywolal usmiech na jego twarzy i calkiem niepodziewanie wreczyl mi maly prezencik
...moze to przez pogode, ktora jak powszechnie wiadomo nie rozpieszcza nadmiernie Holendrow!
Poranek byl dosc szarawy i mnie sie jakos udzielil ten pochmurny nastroj.
Zaszylam sie wiec w ksiazkach. Najpierw rozweselajac moja dusze setnym powrotem do "Dumy i uprzedzenia" (a to zawsze skutkuje!) a potem juz trzeba bylo na powaznie zajac sie wloskim. Na kursie troche przyspieszylismy i juz nie moge sie "slizgac" przyszla wiec pora by sie wziac za porzadna nauke... co tak tez zrobilam. Z tej nauki tak sie "przebudzialam", ze ochoczo powedrowalam na zajecia a tamze (jak zwykle) Maria Pia (nasza nauczycielka) dala nam niezly wyciska-aerobik mozgownicy, ale wlasnie za to ja lubimy:-))) Stad tez wracajac o 22.00 do domu wcale ale to wcale nie chcialo mi sie spac a humor mi dopisywal do tego stopnia, ze postanowilam zabrac sie za pieczenie:-))) Zachcialo mi sie szarlotki... wlasciwie to postanowilam zrobic niespodzianke F., korzystajac z jego nieobecnosci. F. juz kilka dni mamrotal cos o szarlotke, takiej pysznej jak ostatnio itp... Szarlotka robila sie blyskawicznie i nawet nie wiem kiedy F. pojawil sie w drzwiach kuchni ,padniety po calodniowej wycieczce do Brukseli:-))) Pojechal tam z ludzmi z labolatorium, jak sie smieje, na "Zakladowa Wycieczke" calkiem dobrowolna, ale obecnosc obowiazkowa:-))))) Zapach szarlotki wywolal usmiech na jego twarzy i calkiem niepodziewanie wreczyl mi maly prezencik
Hmm....pomyslalam...a coz to takiego?.....Czyzby...?... Naprwde? Nie... to nie mozliwe.... Serducho podeszlo mi do gardla i juz wyobrazalam sobie coz to takiego moze byc, choc dobrze wiem, ze F. ma alergie na wszelkiego rodzaju bizuterie, no ale to pudeleczko?
Otworzyc?... Zaczekac?...
No dobrze, pomyslalam...OTWIERAM...
I oto...mym oczom...ukazala sie....
Ha ha ha... tak ... wlasnie... CZEKOLADKA:-))))
Buon Appetito
Buon Appetito
7 komentarzy:
Ooooo!!! Czekoladka!!! :)))
A ja już z zapartym tchem czytając posta czekałam na... ;)
Ale co się odwlecze, to nie uciecze :DDD
Buziaki!
A mnie az goraco sie zrobilo ;-DDDD
A jak mnie goraco uderzylo do glowy:-))) to chyba dlatego nie moglam myslec racjonalnie:-)
Ale niespodzianka czekoladkowa ;-)
A ja juz myslalam... Tak, jak my wszystkie hahaha :-))))
no wlasnie... tak ja wszystkie kobitki:-))) a tu... "niepodziewajka"
Erik podsumowal ta opowiesc tak:
i obudzila sie polska natura :)
Bo on jak kazdy Holender smieje sie z polskiego oczekiwania na pierscionek :)
Ja pomyslalam oczywiscie to samo co Wy :)
Wydaje mi sie ze to nie tylko polska natura:-))) KOBIECA:-)
Prześlij komentarz