niedziela, września 17

Powrot do... Wloch...

W koncu!!!!

Nareszczie chwila tylko dla mnie w mojej kaffeterii... juz prawie zapomnialam, jak smakuje kaffusia. Ostatnio tylko podrozowalam. Mam dosc wszelkich autobusow i pociagow a w szczegolnosci pociagu pospiesznego realcji Warszawa- Wroclaw, gdzie...uwaga... cuda sie zdarzaja.. Otoz podroz w Warszawie Centr. zaczela sie zgodnie z rozkladem jazdy, ale w miedzy czasie ...nikt nie wie jak i dlaczego rozklad jazdy ulegl zmianie i do Wroclawia dotarlismy zgodnie z nowym rozkladem jazdy, czyli 1.5 godziny pozniej...dodam tylko ze pociag nie mial opoznienia a Szanowna Pani Konduktor tlumaczyla wszystkim, ze pociag dotrze do Wroclawia zgodnie z planem, tym nowym oczywiscie:-))) Tym to wlasnie sposobem moja podroz z Warszawy zamiast zajac mi 6.5 godz. trwala 8 godz:-))) Dodam tylko, ze poprzednia noc spedzilam w autobusie realcji Szczecin Warszawa i bardzo zalezalo mi na tym zeby w koncu dotrzec do domu!

Ale nie o tym mialo byc...

Obiecana relacja z Wloch:
_________________________________
Kazdy moj wyjazd do Wloch to swego rodzaju przygoda...dlaczego? Bo we Wloszech wszystko sie moze zdarzyc... moje dotychczasowe doswiadczenie pokazalo, ze w Slonecznej Italii nalezy miec oczy dookola glowy, nie usmiechac sie za duzo i wszystko traktowac z rezerwa i dystansem, no i przede wszystkim zawsze miec czas na jedzenie i espresso :-)))

Tym razem jednak bylo spokojniej, zadnych sesacji, no moze poza mala trauma kiedy "rozlecialy" sie moje ulubione sandalki.










A propos jedzenia to, oczywiscie jest wspaniale, ale jego ilosci mnie przerosly, wiec po dwoch tygodniach pobytu tam przywiozlam ze soba chyba z 5kg wiecej.
To uwieczniony moj ulubiony ser i salami...





i przepiekne, przepyszne cytrynki, z ktorych Wlosi robia wspaniale trunki ;-)









Ale Wlochy to, poza jedzeniem, takze przepiekne krajobrazy:



Szczegolnie poludnie kraju, gdzie morze zlewa sie z gorami, a gdzies pomiedzy wznosza sie domy, sprawiajac wrazenie wybudowanych gdzie sie tylko da, nawet jeden na drugim. Tu na zdjeciu slawne Positano na Wybrzezy Amalfi.






Ogromne skaly nie przerazaja tutjeszych mieszkancow. Choc dojazd do niektorych miejscowosci graniczy nieomal z cudem.





A niekiedy ma sie wrazenie, ze czas sie tam zatrzymal....













Zwlaszcza, gdy z balkonu rozciagaja sie takie widoki:













..ach...

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ula, piekna relacja;-DDDD

Anonimowy pisze...

Slicznie tam, ja tez mialam traume z sandalkami tego lata:)

Anonimowy pisze...

Widze, ze wakacje sie udaly...suuuper

u.la pisze...

ach..udaly sie...udaly :-))) tylko tych sandalkow mi szkoda!!!

Anonimowy pisze...

Ojejku jakie pieeekne widoczki!!!!!
Bylas w raju...
Normalnie bylas w raju...... :-)
Cmok.

u.la pisze...

Oj tak, widoczki piekne i pogoda jak w Afryce...cudownie;-))) Wlochy warto odwiedzic chocby dla samych krajobrazow...

Anonimowy pisze...

Bylam juz raz we Wloszech, ale najchetniej pojechalabym tam jeszcze raz.... i potem jeszcze raz... ech... pieeeekne sa Wlochy :-)))))

u.la pisze...

w tym kraju mozna sie zakochac... choc czasem bywa to niebezpieczne :-)

Anonimowy pisze...

Pokaz mi kraj, ktory nie jest niebezpieczny..... :-)

W kazdym kraju jest COS....

Stety...

Anonimowy pisze...

Pokaz mi kraj, ktory nie jest niebezpieczny..... :-)

W kazdym kraju jest COS....

Stety...

Anonimowy pisze...

Agata: jaka trauma z sandalkami?

Anonimowy pisze...

Moje ulubione i dosc drogie sandalki rozwalily sie zaraz po przyjezdzie nad morze, no i zaczela sie bieganina po sklepach, bo jak tu bez sandalków nad morzem? Ale na szczescie teraz sa poddawane roznistym zabiegom-reklamowalam je:)

u.la pisze...

Agatko, dokladnie znam ten problem:-))) Moje sandalki rozlecialy sie niestety tak, ze juz nic nie dalo sie zrobic:-( a bieganina po sklepach to byla istna meczarnia zakonczona katastrofa w postaci, bardzo ladnych co prawda, klapeczek, ale obierajacych niemilosiernie:-(