Niedziela.
Pora kolacji.
Dzwonek do drzwi. .... ? o tej porze? nikogo raczej sie nie spodziewalismy.
Otwieram.
Przed mna starszy pan, nawet bardzo starszy na "jezdzidle".
Zaczyna cos po holendersku.
Strasznie belkocze i nic nie rozumie.
Przechodze na angielski. Pytam sie w czym moge pomoc.
A on swoje...
Wstaje ze swojego "jezdzidla"i robi krok w moim kierunku.
Odor alkoholu powala mnie z nog. Fuuuu.... a o co chodzi- zastanawima sie.
Juz mialam mu zamknac drzwi przed nosem gdy on zabelkotal: Englisssssh?
Silac sie na angielski wytlumaczyl mi ze on wlasnie wszedl(czytaj "wjechal") do budynku. Wszedl (czytaj "wjechal") do windy nacisnal piate pietro (logiczne-jak tez tak zazwyczaj robie, jak chce sie dostac do domu) i oto jest TUTAJ:-)))...
Pora kolacji.
Dzwonek do drzwi. .... ? o tej porze? nikogo raczej sie nie spodziewalismy.
Otwieram.
Przed mna starszy pan, nawet bardzo starszy na "jezdzidle".
Zaczyna cos po holendersku.
Strasznie belkocze i nic nie rozumie.
Przechodze na angielski. Pytam sie w czym moge pomoc.
A on swoje...
Wstaje ze swojego "jezdzidla"i robi krok w moim kierunku.
Odor alkoholu powala mnie z nog. Fuuuu.... a o co chodzi- zastanawima sie.
Juz mialam mu zamknac drzwi przed nosem gdy on zabelkotal: Englisssssh?
Silac sie na angielski wytlumaczyl mi ze on wlasnie wszedl(czytaj "wjechal") do budynku. Wszedl (czytaj "wjechal") do windy nacisnal piate pietro (logiczne-jak tez tak zazwyczaj robie, jak chce sie dostac do domu) i oto jest TUTAJ:-)))...
"jak to sie stalo? Jestem tutaj... ja TU mieszkam...." ????
"nie prosze pana, JA tu mieszkam"
"... ale... czy to jest piate pietro?"
"tak prosze pana, to jest piate pietro i JA TU MIESZKAM"
"ale... ja tak zawsze robie...wchodze do windy...naciskam piate pietro iiii.... jeeeestem w domu"
F. wkroczyl do akcji
" Prosze pana! Jak pan moze zdazyl sie zorientowac, to nie jest pana mieszkanie. Moze pan pomylil budynki. Moze pan mieszka na piatym pietrze ale w budynku obok?""...he.... obok?.... aaaaa..."
"Prosze sprobowac w nastepnym budynku. Dobranoc" i zamknal drzwi...
Kolacja i tak juz zimna...
Przez judasza ogladalismy jak potocza sie dalej losy naszego zblakanego. A ten jakby potrzebowal troche czasu na anlizowanie zaszlych zdarzen. Po czym przywolal winde. Daleko nia jednak nie zajechal, bo utknela na czwartym pietrze... dosc dlugo... wiec chyba probowal szczescia pietro nizej:-)))
A u nas "biedni", pijani rowerzysci nawet prowadzac rower(czy tez bedac prowadzeni przez rower) sa karani mandatami! A co dopiero by sie dzialo z "jezdzidlami"....